Listy “do zrobienia” wyglądają na pomocne i takie mogą być, ale najczęściej są pułapką samą w sobie. Załóżmy, że masz dzisiaj pięć zadań do wykonania. Możliwości są trzy. Po pierwsze, możesz skończyć trzy z nich w ciągu czterech godzin, a następnie powiedzieć sobie: “Ekstra! Mam mnóstwo czasu na dwa pozostałe, nie muszę się śpieszyć!” A to nic innego, jak zwyczajne marnotrawienie czasu…
Cal Newport wyjaśnił to w następujący sposób:
Dzięki płytkiej pracy nie wylecisz z roboty, ale to ta głęboka sprawia, że awansujesz.
[Niesamowite jak wiele jesteśmy w stanie zrobić, gdy mamy zrobić coś inneg]
Innymi słowy, praca “płytka” to te wszystkie spotkania, w których musisz wziąć udział, e-maile, na które musisz odpisać, drobne zadania, którymi musisz się zająć i cała masa raportów, które musisz przygotować i wysłać. Taka tam codzienność.
Praca “głęboka” natomiast to ten kluczowy pomysł, który masz w głowie już od miesiąca, więc przydałoby się go wreszcie przelać na papier czy inny dysk komputera i zabrać się do roboty. No ale niestety z różnych powodów ten kluczowy pomysł jest ciągle odkładany na później. A przez kluczowy rozumiem taki naprawdę ważny, który przysłuży się całej organizacji.
Choć wybór tego, na czym warto się skupić, może wydawać się oczywisty, z jakiegoś powodu dalej wybieramy “płyciznę”, a najważniejsze odkładamy na później. Powód tego jest nauce doskonale znany. Wszystko rozbija się o funkcjonowanie “systemu nagrody” w twoim mózgu. Woli on bowiem natychmiastową gratyfikację od długoterminowych inwestycji, które dostarczą nam niepomiernie więcej satysfakcji, ale dopiero w dalszej perspektywie. W końcu wykreślanie kolejnych zadań z listy rzeczy do zrobienia wygląda na bardziej produktywne niż długotrwała praca nad tym jednym, WAŻNYM projektem, prawda? Łatwo jest zrobić, powiedzmy, 10 pomniejszych rzeczy w krótkim czasie i powiedzieć sobie samemu: wyśmienicie się Pan spisał, Milordzie (tudzież: gratuluję Pani naprawdę dobrej roboty!). Lecz…
I to taka, w którą naprawdę łatwo wpaść, szczególnie gdy ważne projekty dadzą satysfakcję dopiero wtedy, gdy włożysz w nie naprawdę wiele wysiłku. A zazwyczaj najwięcej pary i tak idzie w gwizdek, czyli zadania w gruncie rzeczy trywialne i mało istotne.
No dobra, starczy tej teorii. Oto kilka przydatnych porad, które pomogą ci pokonać tego potwora zwanego prokrastynacją.
1. Zapomnij o listach zadań, wybierz kalendarz!
Listy “do zrobienia” wyglądają na pomocne i takie mogą być, ale najczęściej są pułapką samą w sobie. Załóżmy, że masz dzisiaj pięć zadań do wykonania. Możliwości są trzy. Po pierwsze, możesz skończyć trzy z nich w ciągu czterech godzin, a następnie powiedzieć sobie: “Ekstra! Mam mnóstwo czasu na dwa pozostałe, nie muszę się śpieszyć!” A to nic innego, jak zwyczajne marnotrawienie czasu. Opcja druga: dołożysz sobie tak dużo zadań, że utkniesz w nich do końca tygodnia. Wreszcie ostatni scenariusz, skutek elastyczności list “do zrobienia”. Z jednej strony to ich zaleta, z drugiej – możesz sobie przez to dołożyć tyle zadań “priorytetowych”, że to najważniejsze znowu zostanie zepchnięte na dalszy plan.
Sięgnij lepiej po kalendarz. Zaplanuj wszystkie swoje zadania na konkretne dni lub tygodnie. Zacznij od tych najważniejszych, wymagających od ciebie pełnej uwagi. Zarezerwuj sobie na to najlepiej cały dzień. Daj znać ludziom, że będziesz wtedy zajęty i tym samym niedostępny. Następnie zaplanuj pozostałe zadania, te bardziej powierzchowne. Dzięki temu zaczniesz lepiej szacować czas potrzebny na ich wykonanie. A, i przydałoby się wstawić gdzieniegdzie jakąś przerwę. ?
2. Przestań mówić wszystkiemu “tak” – niech “nie” będzie twoją tarczą
Ludzie będą przychodzić i odrywać cię od twoich obowiązków. Zawalą cię prośbami o pomoc, czasem wręcz domagać się będą, byś rzucił wszystko, co teraz robisz i zajął się wyłącznie ich sprawą (no dobrze, czasami tak trzeba). No i w porządku, tylko pamiętaj, że istnieje pewna bardzo fajna zasada: wcale nie musisz mówić każdemu z nich “tak”!
Zakładam, że zacząłeś już skrzętnie planować swoją pracę za pomocą kalendarza i dałeś sobie spokój z listami zadań. To sprawi, że będziesz postrzegany jako prawdziwy, dobrze zorganizowany profesjonalista, w którego słowniku nie ma takiego słowa jak “chaos”. Musisz liczyć się z tym, że czasem dla dobra Bardzo Ważnego Zadania będziesz musiał sobie odpuścić te pomniejsze, ale to dobrze. Gdybyś miał problem z wyborem, zadaj sobie takie pytanie: co na dłuższą metę przyniesie mi więcej korzyści? Przygotowanie tych kilku raportów czy stworzenie nowej, fajnej funkcji, którą klienci pokochają?
3. Naucz się priorytetyzacji
To banał, ale serio – naucz się tego! Istnieje wiele strategii, które mogą poprawić Twoją efektywność w tym zakresie. Możesz zacząć od zasady Pareto (warto o niej przeczytać). Twoim celem powinno być znalezienie i skupienie się na tej części dużego projektu, która przyniesie najwięcej rezultatów. Może to będzie kilka zadań tygodniowo, które są kluczowe dla organizacji? Zasada Pareto pomaga nie tylko lepiej ustalać priorytety, ale też zmienia naszą perspektywę, co przekłada się na lepszą ocenę zadań i sytuacji na podstawie możliwych rezultatów.
4. Stwórz własne zasady
Na przykład:
- “Nigdy, przenigdy nie odłożę na później “głębokiej” pracy.”
- “Poniedziałek to dzień na spotkania, a czwartek na “głęboką” pracę.”
- “Precz z listami rzeczy do zrobienia!”
- “Nie zabiorę się od razu za nowe zadania, jeżeli mój nakład pracy jest już zbyt duży.”
W dłuższej perspektywie zobaczysz rezultaty. Serio!
5.Eksperymentuj
Twój mózg lub iść po linii najmniejszego oporu, jednak tylko ty wiesz, ile chcesz osiągnąć. Wypróbuj różne metody i wybierz te, które najbardziej ci odpowiadają. Zmiana podejścia wymaga czasu, ale jest tego warta!
Chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat? Polecam lekturętej książki.
To byłoby dziś na tyle. Kolejne Work Hacki już wkrótce!
Powrót